25 kwietnia 2013

Deszczowe Sanremo - szufladen


Tak wyglądała część naszego pobytu we Włoszech. Ale chłopaków deszcz nie odstraszał. Może to i dobrze, bo był to idealny wręcz trening przed wiślanym zalewem (tradycja przewiduje deszcz na zawody w ten weekend, ale mam nadzieję, że to mini fatum się nie spełni).
Taggia i widoki z okna

Jedziemy. Tunele, dużo tuneli...
Rozpakować się trza z transportu góra-dół i w dół ; )
Jezier i jego skupienie przed jazdą

Aro popyla początkiem trasy deszczowego dnia. Na szczęście potem się rozpogodziło i na dole świeciło słońce

Jezierro kończy zjazd pierwszą trasą

A tak bawio się synki wieczorem. Zakład o dojście do latarni przyjęty i zadanie wykonane. Co to wino robi z ludźmi ; )

17 kwietnia 2013

Diano Marina, czyli dzień 7 italiańskiego snu


Dzień 7.

To był chyba najlepszy dzień tego tripa, więc postanowiłam go wyróżnić na tle innych.
Diano Marina, słońce i piękna trasa z takimi widokami i muczatymi towarzyszkami pieszej wycieczki ; )
Fiu! Fiu!

Towarzyszki mojej pieszej wycieczki bacznie mnie obserwowały...


Tata Gagat
Stasiu jak zwykle : )
Wszechobecne prikrasne landszafty...


Dawid tnie kamienie.

Odpoczynek


Poszukiwanie końcówki trasy i chłopaków w stumilowym lesie pod autostradą... :D

9 kwietnia 2013

Sanromolo mgliście

Kolejny dzień wygrzebywania wyjazdowych zdjęć, które ukrywały się przez ponad tydzień na dysku.
Zakochałam się w tym odcinku od pierwszego zejścia trasą. Oczywiście towarzystwo mgły potęgowało ekscytację, co pozwalało organizmowi przeżyć w niskich temperaturach powietrza ; )

Arek Perin przedziera się przez górne partie lasu w Sanromolo.

8 kwietnia 2013

Sanremo 2013

Ten trip był kolejnym z serii "marzymisię..."

No i stało się, byłam tam. Jak zwykle dzięki tym wspaniałym świrom, którym dziękuję za tę możliwość. Towarzyszenie 8 chłopa podczas męskiego wyjazdu to nie lada wyczyn ; ) Ale tak czy siak było gryfnie!






6 kwietnia 2013

Piełfy!

No i stało się... Założyłam bloga. Takiego z przymrużeniem oka. Dosłownie i w przenośni.
Nazwę zawdzięczam szalenie kreatywnemu człowiekowi. Bon, dziękuję! Na razie jej nie zmieniam! :D

Tym razem będziecie mogli oglądać moje twory nie tylko na portalach społecznościowych i blogach team'ów rowerowych. Cieszycie się? ; )
Tu będzie się działo, na początek dużo szufladowych sprawunków, bo trochę się tego nazbierało przez te lata.

Czy Wy też chcecie już wiosny, albo przynajmniej kilku promieni słońca?

No to do dzieła... Trzymajcie kciuki!

A na początek wspomnienie z zeszłorocznego tripa do austryjackiej ziemi ze wspaniałymi synkami i dziołchą. Schladming und Leogang lowe.